Nepal… gdy zatrzęsła się ziemia
10 września (czwartek) o 18:30 zapraszamy na wystawę fotograficzną i wieczór autorski Bożeny Piętowskiej, Wiktora Kamińskiego i Dinesh Dhakal’a do Dworku Artura na Gdańskiej Oruni.
GTF ma przyjemność wspierać tę ciekawą wystawę udzielając fotoram i pomocy organizacyjnej w osobie Iwony Delegiewicz.
O wystawie
Pomysł wystawy zrodził się w maju kiedy organizowałam pomoc dla znajomych przewodników nepalskich i ich rodzin. Zacznijmy jednak od samego początku. W dniu 25.04.2015 w samo południe kiedy trzęsła się ziemia stałam w Katmandu na Tamelu (dzielnica turystyczna) trzymając się za ręce z moją serdeczną koleżanką Ewą z którą byłam na trekkingu i naszym przewodnikiem Pasangiem.
Byliśmy przerażeni. Szybkie telefony kontrolne my do domu z informacją że żyjemy a on do swojej rodziny czy żyją. Kolejne dwa dni spędziłyśmy na placyku koło świątyni buddyjskiej w namiocie dostarczonym przez naszego przewodnika. Ewakuację zorganizowała nasza ambasada w Delhi za co jestem jej pracownikom do dzisiaj wdzięczna. Potem pomału dochodziłam do siebie w domu. W tym czasie dostałam kilka dramatycznych maili od Pasanga i Dinesha (przewodnika z poprzedniej mojej wyprawy) z prośba o pomoc. Z pomocą znajomych udało się zorganizować i wysłać trochę pieniędzy. Wiedziałam, że zniszczenia są ogromne . My w czasie tych dwu dni poruszałyśmy się tylko w okolicach dosyć bezpiecznych w okolicy Boudhar Stupy i lotniska. Nie byłam ani na Durbar Sqare ani na Patanie ani w innym znanym miejscu. Zastanawiałam się ile z tych przepięknych zabytków pozostało, a ile zniknęło bezpowrotnie.
Wpadłam na pomysł aby przybliżyć Nepal wszystkim tym którzy nigdy tam nie byli i nie będą już mieli możliwości zobaczenia bezcennych budowli oraz tym którzy tak jak ja zadają sobie pytanie co pozostało. Tu przyszedł mi z pomocą Dinesh. Z dużym zapałem podszedł do pomysłu. Było to także dla niego ważne zajęcie, aby czuć się potrzebnym i prócz zwykłej odbudowy domu rodziców, który został całkiem zniszczony, mógł robić coś zupełnie innego. Problemem był aparat fotograficzny nienajgorszej jakości, ale tu znowu mamy szczęśliwy zbieg okoliczności.
Dwa lata wcześniej prócz zwykłego tipa podarowałam mu Canona PowerShot S5, który był moim awaryjnym aparatem. I tak uzbrojony w podstawowy sprzęt Dinesh wyruszył na swój pierwszy fotograficzny plener którego rezultat możemy podziwiać.
Chciałabym bardzo podziękować Gdańskiemu Towarzystwu Fotograficznemu i pracownikom Dworku Artura za umożliwienie zorganizowania wystawy.
Bożena Piętowska